Cała czwórka
zjawiła się na wsi. Była to typowa, nieunowocześniona gospodarka. Taka z dużym
podwórkiem i niedużą, parterową, drewnianą chatą z poddaszem. Był oczywiście
też drewniany garaż, stajnia i obora, a za domem rozciągało się duże pole pełne
posiane różnymi warzywami, owocami i pszenicą. Jednym słowem – istny raj dla
dzieci, gdzie mogłyby się wybrudzić, popodziwiać zwierzęta hodowlane, wspinać
na drzewa i kąpać w pobliskim stawie. Jednak zanim cała trójka mogła wyjść na
podwórko najpierw musiała otrzymać obiecane przez ojca lanie.
Wiktor
Tetmajer zazwyczaj był słownym i konsekwentnym człowiekiem. Należał do tych,
którzy jak raz coś postanowią lub zapowiedzą, to zdania nie zmienią. Tym razem
jednak okazał się być takim nie do końca. Postanowił darować najmłodszemu
dziecku karę, gdyż Laura miała dopiero trzy latka i nie do końca wszystko
rozumiała. Uznał, że co innego dać jej spontanicznego klapsa w pupę, a co
innego tłumaczyć za co dostaje, nakazać się rozebrać, podać narzędzie potrzebne
do wymierzania kary i ułożyć w pozycji na tyle dogodnej, by móc skroić jej
siedzenie. Dlatego też zaraz po opuszczeniu samochodu Laura zajęła się zabawą w
piaskownicy wraz ze swoim o rok starszym kuzynem. Mały Jaś miał na sobie
czerwone spodenki i czapeczkę w takim samym kolorze. Nie miał koszulki, a jego
drobne ciałko całe pokryte było brudem. Dzieciak od rana bawił się na podwórku
piaskiem i wodą, tak więc nie było się co dziwić, że obecnie był w takim
stanie.
Siostra
Wiktora – Magdalena wyszła im na powitanie. Pomogła nawet nosić walizki. Nie
mógł tego uczynić jej mąż, gdyż ten ciężko pracował wraz z innymi rolnikami.
Magda była młodsza od Wiktora, i jak na razie miała tylko jednego syna. Wraz z
mężem bardzo kochali swojego jedynaka, ale czynili wszystko co w ich mocy aby chłopiec
nie był rozpuszczony.
– Na pewno
jesteście głodni po podróży. Zjecie obiad? – dopytywała kładąc jedną z walizek
na starym, obdrapanym gumolicie, który znajdował się w przedpokoju połączonym w
dużą i przestronną kuchnią.
– Może nieco
później – wymigał się Wiktor. – Teraz mam z chłopakami do pogadania.
– Właśnie,
twoi mali panowie. A co oni tacy niemrawi? – Odgarnęła pasmo czarnych,
falowanych włosów, które przecięło jej twarz i utrudniało widzenie. – Nie
pamiętają mnie czy jak?
– Myślę, że tu
nie chodzi o ciebie. Podpadli mi po drodze i zdążyli już z samego rana po
dupach zarobić. Chyba się boją bo jeszcze ich kontynuacja czeka.
– No chyba, że
tak. – Dwudziestotrzyletnia kobieta zrobiła minę wyrażającą współczucie dla
swoich bratanków. Spodziewała się, że jej brat ma niezwykle ciężką rękę, poza
tym zawsze wydawał jej się być surowym ojcem i stanowczym mężczyzną. Pomimo
tego nie zamierzała jednak bronić tych dwóch urwisów. Uznała, że to jak kto
wychowuje dzieci to sprawa tylko i wyłącznie rodziców tych właśnie dzieci.
Wiktor wskazał
więc dzieciakom schody prowadzące na poddasze i polecił by weszli do pierwszego
pokoju po lewo. Zawsze gdy przyjeżdżał na wieś zajmował ten sam pokój, był więc
już przyzwyczajony. Poza tym w tych stronach zawsze czuł się tak jakby był u
siebie, jakby nigdy się stąd nie wyprowadził.
Mężczyzna
wrócił się jeszcze po rózgi do samochodu i zmierzając schodami na górę polecił
młodszej siostrze by zerknęła na jego małą księżniczkę.
– Bawi się z
Jaśkiem, furtka jest zamknięta. Gdzie niby miałaby pójść? – zapytała Magda
nieco podniesionym tonem by brat miał
możliwość ją usłyszeć. W tamtej chwili uznała go za nieco nadopiekuńczego ojca.
Powróciła więc do wycierania zmytych naczyń i chowania ich do kredensu.
Kiedy za
Wiktorem Tetmajerem zamknęły się drzwi mali Feliks i Aleks niemal od razu
podnieśli swoje pupy z kanapy i stanęli niemal na baczność.
– Bardzo
dobrze – pochwalił ojciec. – Wasze zachowanie w samochodzie było karygodne. Nie
wolno się przepychać, biegać, szczypać, bić, ani robić innych rzeczy tego typu.
Trzeba siedzieć grzecznie na tyłkach i podziwiać krajobrazy znajdujące się za
szybą. Nie wolno też odpinać pasów. Zapamiętacie?
Maluchy
przytaknęły ruchem głowy, ale to oczywiście ich ojcu nie wystarczyło.
– Dopilnuje
byście na pewno zapamiętali. Dlatego zafunduje wam porządną lekcje wychowawczą,
a potem pójdziemy zmyć tę gumę z włosów. – Ostatnie słowa skierował do Feliksa
o zielonych oczach, który nadal miał część gumy do żucia wplątanej w swoje
ciemne włoski. – Aleks ty pierwszy – postanowił Wiktor. – A Feliks ty w tym
czasie idziesz do kąta. – Wskazał niewielką przestrzeń między szafą, a ścianą.
– Na klęczkach i ręce do góry – dodał kiedy chłopiec z ociąganiem zmierzał we
wskazanym kierunku co oczywiście nie uszło uwadze ojca. – Bo cię za moment
klapsem pogonie! – warknął.
Krzyk taty
podziałał na Feliksa niczym strzał z bata. Od razu zaczął szybciej przebierać
swoimi krótkimi i chudymi jak patyki nóżkami. Klęknął i uniósł dłonie nad
głową. Jeszcze nie zaczęły boleć go kolana, a już popłakiwał. Pomimo, że był
mały wiedział, że to tylko kwestia czasu.
Wiktor odsunął
krzesło od niewielkiego, drewnianego stołu. Zasiadł na nim i wydał kolejne
polecenie, tym razem skierowane do swojego starszego, siedmioletniego syna:
– Zdejmij
spodnie i majteczki.
Niebieskie
oczy chłopca zaszły łzami, a kilka z nich stoczyło się po pyzatych policzkach.
Aleks był pulchniejszy od swojego rodzeństwa. Nie był gruby, ale gdy się na
niego patrzyło, to miało się wrażenie, że to tylko kwestia czasu aż wyrośnie na
przystojniaka o szerokich ramionach, twardej ręce i płaskim brzuchu.
Blondynek nie
dyskutował, wiedział, że tata już postanowił i sprzeciwianie się bądź ociąganie
sprawi tylko jedno – dostanie mocniej. Dlatego też zsunął swoje spodnie do
połowy ud, przysiadł na kanapie i zaczął je zdejmować całkowicie. Potem to samo
uczynił z majtkami. Nie wiedział jednak co ma uczynić dalej i żaden pomysł na
to nie wpadał mu do głowy.
– Przestaw
pufa na środek pokoju – polecił ojciec.
Aleks szybko
rozejrzał się po pokoju i dostrzegł owy puf, stał pod ścianą nieopodal
klękającego Feliksa, któremu już zaczynała dokuczać nuda i mdleć ręce. Pomimo
tego ciemnowłosy chłopczyk starał się je trzymać wysoko do góry. Wiedział, że
ojciec mocno mu przyleje kiedy pozwoli sobie na chwilę odpoczynku. Bał się,
zwłaszcza po tym laniu jakie oberwał w lesie w drodze na wieś.
Blondynek
zaczął przesuwać ciężką, skórzaną pufę na środek bordowego dywanu w kwiecisty
wzór. W końcu mu się to udało. Spojrzał pytająco na ojca licząc na kolejne
polecenie. Wiktor właśnie wstawał z krzesła. Zasunął je po sobie i wskazał
dłonią na rózgi położone na stole.
– Podaj jedną.
Aleks pociągał
nosem i płakał, ale pomimo tego wspiął się na palcach i sięgnął dłonią po jedną
z witek. Podał ją ojcu.
– A gdzie
prośba? – zapytał Wiktor. – Chyba powinieneś przyznać, że zachowałeś się
niewłaściwie i prosisz o bardzo surową karę, która w przyszłości zaowocuje i
sprawi, że będziesz zachowywał się jak należy, czyli jak grzeczny chłopiec.
Siedmiolatek z
trudem wygłosił podobną frazę. Uczynił to niezwykle niewyraźnie, bo świadomy
tego co go czeka nie potrafił powstrzymać łez płynących już wodospadami po jego
policzkach. Z tego powodu też nie zadowolił ojca i ten zamiast przejąć od niego
rózgę, to chwycił go za ramie, odwrócił bokiem do siebie i wymierzył cztery
szybkie i mocne klapsy otwartą dłonią wprost w gołą pupę.
– Nie będziesz
mi się jąkał i dukał w taki sposób! – warknął. – Pójdziesz do kąta, uspokoisz
się i potem powiesz wszystko jak należy – zapowiedział. – Feliks, a ty do mnie!
Brunecik
podniósł się z klęczek i zaczął masować swoje obolałe kolanka. W tym czasie
łkający Aleks zajął jego miejsce i tak jak wcześniej brat podniósł ręce wysoko
nad głowę. Wszystko było niemal identycznie, tylko że z tą różnicą, że pupa
Aleksa przybrała już mocno czerwony odcień, co nie za dobrze wróżyło chłopcom,
bo znaczyło, że ojciec tego dnia nie zamierza żałować ręki.
Faktycznie
Wiktor uznał, że Feliks i Aleks są już w odpowiednim wieku by wprowadzić im
nieco wojskowego drylu i stanowczej, chwilami bolesnej dyscypliny. Chciał by
wyrośli na mężczyzn, a nie na mazgai.
Ciemnowłosy
chłopczyk zaczął się rozbierać. Rzucił swoje ubrania na kanapę i stanął przed
ojcem z dłońmi splecionymi w koszyczek, zasłaniając nimi małego peniska.
– Ładnie
poproś o surową karę – polecił Wiktor.
– Byłem bardzo
niegrzeczny – zaczął Feliks i pociągnął nosem. Bardzo starał się nie rozpłakać.
– Zasłużyłem na lanie – dodał i w tym momencie łezki już stanęły w jego oczach.
Pomimo tego ojciec stał niewzruszony nad swoim małym syneczkiem i w skupieniu z
niezwykle surową miną czekał na dalszy ciąg. – Proszę o to byś mnie mocno zbił
za to co zrobiłem – dokończył Feliks i wziął rózgę, którą jego brat pozostawił
na dywanie i podał tacie.
– Połóż się na
pufie – polecił ojciec i wskazał ruchem drzwi na ten w tamtej chwili zdaniem
dzieci okropny mebel. – Przełóż się tak by dłońmi dotykać podłogi.
Feliks
posłuchał taty choć leżąc w taki sposób było mu niezwykle niewygodnie. Jak na
swoje sześć lat był niskim dzieckiem i z tego powodu nogami nie dosięgał
podłogi. Wiktor wiedział, że tak będzie i o to mu właśnie chodziło, by utrudnić
synowi zasłanianie się rękoma i tym samym uchronić go przed dodatkowymi,
karnymi razami za unikanie ciosów.
Wiktor był
wysokim mężczyzną. Zdawał sobie też doskonale sprawę z tego, że rózga to
narzędzie, które ciągnie po skórze i boli nawet jeśli nie wkłada się w
uderzenia dużej siły, dlatego też chwycił za oparcie krzesła i postawił je
nieopodal pufa, na którym oczekiwał na lanie Feliks. Wiktor usiadł wygodnie,
poprawił rózgę w dłoni i przyłożył pierwszy raz przez posiniaczoną, drobną
pupę. Chłopiec aż wzdrygnął się z bólu i cały napiął, pomimo że cios wymierzony
przez ojca nie był silny. Bardziej zadziałał tu element zaskoczenia i fakt, że
uderzenie było pierwsze. Chwilę po tym jak nadeszło Wiktor przymierzył się do
kolejnego, a na pośladkach zaczynała być widoczna czerwona pręga. Po drugim
razie Feliks wciągnął powietrze przez zęby, syknął z bólu i podkurczył kolana
tak mocno, że piętami sięgnął pośladków.
– Nie rób tak
– pouczył go ojciec.
Wyjaśnienie:
Jest to
fragment części pierwszej. Cała część nosi tytuł "Lato".
Tak jak
obiecywałem wrzucę cały ebook na jakąś stronę, która umożliwia publikacje
self-publishing. Myślę (mam nadzieję), że już w poniedziałek rano będzie czekał
na was link do pobrania całości. Część "Lato" została już niemal cała
przeze mnie ukończona. Zostały mi już tylko dwa rozdziały do poprawienia.
Całość będzie miała ponad 100 stron. W poniedziałek postaram się umieścić na
tym blogu wspomniany wcześniej link, oraz spis treści. (Choć nie wykluczam, że
może uda mi się wrzucić wszystko dziś wieczorem, bo zapowiada się wolna i
leniwa niedziela).
Pozdrawiam was
wszystkich i liczę na wsparcie w postaci reklamy wszędzie gdzie to tylko
możliwe (na forach w których żywo uczestniczycie, na blogach które są wasze,
lub tych blogach które komentujecie).
Gdyby ktoś z
was miał jakieś pytania, pomysły na nowe opowiadania lub kontynuacje starych,
to zapraszam do kontaktu poprzez mail: dd.spank.bdsm@gmail.com
witam poszukuje panow z bojna fantazja o spankinku lanie pasem lub klapsy kreca mnie fantazje z fabula np karanie dziwczyn w wieku szkolnym np gimnazium fabula pan i dziewczynka dom szkola plener lub kolonie korepetycje zapraszam tych co maja fantazje i wyobraznie na temat klapsow i lanie pasem na tyleczek tylko powazne propozyc mile widziani tatusiowie lub panowie z fantazja oczekuje plynnej fantazji mam 17 lat oczekuje szczerej fantazji i checi do popisania fantazji kamila czekam . moj e mal to kamilka1400@interia.pl
OdpowiedzUsuń