Przepraszam was za tak
długą nieobecność na blogu, ale praca mnie pochłonęła i nie miałem czasu ani na
pisanie, ani na publikowanie, czy nawet poprawianie tego co już dawno zostało przeze
mnie przelane na białe strony.
Wiem, że obietnica iż
na blog będę zaglądał częściej na nic się zda, dlatego tym razem nie będę o tym
nawet wspominał, bo wiadomo, że każdy ma swoje życie i różnie bywa z czasem
(mnie zazwyczaj go brak).
Dlatego tym razem
przychodzę z krótkim opowiadankiem, albo właściwie pierwszą częścią krótkiego
opowiadanka o związku opartym na domowej dyscyplinie. Jeśli przypadnie wam do
gustu, to stworzę kilka, albo być może kilkanaście części.
A teraz fragment (niecałe 3 z 10 stron):
Anka jednak
się zgodziła... zgodziła na wszystko. Była iście zdesperowana, potrzebowała
kogoś kto się nią zaopiekuje, otoczy zainteresowaniem i sprawi, że poczuje się
w pełni bezpieczna. Co prawda nie podobały jej się niektóre poglądy Roberta,
zwłaszcza te mówiące o tym, że będzie brała w skórę za każdym razem gdy coś
przeskrobie, ale także dla trwania w karności, wyznaczenia granic i utrzymania
w ryzach. Z początku nawet myślała, że on żartuje, że obiecuje jej cuda wianki,
tylko po to by ją wykorzystać, ale nie... Robert postawił sprawę jasno „nie
chodzi mi o seks, jeśli chcesz mieć pewność, możemy poczekać zarówno z
pierwszym laniem jak i z pierwszym seksem do nocy poślubnej”.
– Jak to z
pierwszym laniem? – zapytała wtedy.